wtorek, 4 stycznia 2011

OBRAZKI HELI i represyjny model kultury


Obserwuję rysunki mojej 2,5 letniej córki. Oczywiście, że każdy zachwyca się swoimi dziećmi, ale z tego wynika jeszcze coś zupełnie innego: chodzi o kierunki, czy też tendencje, które tam się ujawniają. Są miejscami realistyczne: drzewa na przykład są tu pionowymi liniami, a deszcz kropkami.


Podobny rodzaj realistycznego uporządkowania wykazują słupy i rury:

Bociany są już niemal abstrakcyjnym obrazem, ale zachowują podstawową wyróżniającą cechę: są czarno-białe.


Nie do końca tu chodzi o to, by obiekty były identyczne jak prawdziwe, niezależnie od samej koordynacji ruchu ręki. Raczej obiekty stają się symbolami
, lub symbole dotyczą pojęć abstrakcyjnych związanych z językiem, szczególnie na wczesnym etapie, takich jak frr (kreski w górę), buju-buju (linie wahadłowe). Budzą skojarzenia lub są pretekstem. Często pojawiają się w trakcie malowania, jak jakaś niespodzianka. Na przykład: 'o, gołe plecy' na widok maziajów na kartce. Często skojarenia z przedmiotami nie pojawiają się spontanicznie, ale tylko ewentualnie na wyraźne czyjeś pytanie. Chodzi raczej o samo malowanie, i efekty, jakie można uzyskać:


Nie sposób nie zauważyć ekspresyjnego charakteru tego malowania. Proces malowania, i obraz ma swoją dramaturgię, podobnie jak abstrakcyjne opowieści dziecka, które nie umie jeszcze mówić mogą dzięki tej właśnie dramaturgii być naprawdę wciągające.
Chodzi o to, że z łatwością można wśród nich odnaleźć elementy właściwe ważniejszym kierunkom w sztuce 20 wieku: tendencje realistyczne, abstrakcyjne, ekspresyjne, surrealistyczne skojarzenia.
Przyzwyczailiśmy się jednak uważać, że główne kierunki w sztuce to wielkie wynalazki godne czci, słabo związane z wcześniejszą sztuką europy, nie mówiąc już o tym, co można zobaczyć na innych kontynentach, czy w jaskiniach albo w sztuce ludowej różnych stron świata. Tym bardziej naciągane wydaje się porównanie ze sztuką dzieci. Czy nie tak samo można by znaleźć analogie do brudów na szybach? Różnica jest taka, że tu możemy wiedzieć co autor o tym mówi, lub jak przeżywa, i podejrzewać istnienie instynktów, które generują twórczość plastyczną tak tu, jak i w każdej kulturze. Każdy zgodzi się, że koty mają instynkt, jednak ich właściciele wiedzą, że różnią się charakterem między sobą. Instynkt zatem nie wyklucza różnorodności. Nie wyklucza też wpływu środowiska i nauki, jak wskazuje przykład kotów chowanych w różnych warunkach i ich zdolności łowieckich. Dlaczego mielibyśmy się więc oburzać na to, że te główne kierunki malarskie dwudziestego wieku to konsekwentne rozwinięcie wrodzonych tendencji człowieka? Powodem może być represyjny model kultury, jaki proponował Freud, czy Levy-Strauss: kulturą jest w tym ujęciu przede wszystkim to, co z powodu wstydu czy strachu, poczucia przyzwoitości inaczej mówiąc, robi człowiek kulturalny. Kultura byłaby zatem generowana przede wszystkim przez jakieś hamujące ośrodki w mózgu. Co jednak robi pijany człowiek, u którego właśnie te ośrodki są zahamowane? Chętniej śpiewa, tańczy, szybciej się zachwyca i wzrusza, więcej się śmieje, więcej gada, chętniej nawiązuje kontakty. Robi właśnie te rzeczy (co prawda nieporadnie, bo alkohol oddziałuje i na inne obszary mózgowe), które wyróżniają nas wśród innych gatunków, będące realizacją dziwnego przystosowania, jakim jest obecność kultury. Może trzeba spokojniej patrzeć na obrazy. Są wynikiem działania tych samych instynktów, jakie obserwujemy u dzieci. Nie dyskredytuje ich to wcale, nie znaczy, że znaczą tyle samo. Te same instynkty kierowały i wielkimi mistrzami w różnych kulturach - choć oni dali radę nadać dziecinną energię opowieści dorosłego człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz