wtorek, 26 czerwca 2012

ZASŁANIANIE I ODSŁANIANIE






 
Ukrycie, zasłanianie, zamalowanie, zagubienie, zagrzebanie - jak w lesie, w materii, w farbie. W lesie to co jest bliżej zasłania, ale to właśnie las - czyli zasłanianie jest tym, co się tam ogląda, w czym się uczestniczy. Dialektyka zasłaniania i odsłaniania w obrazie najwyraźniej podkreślona i opracowana jest w ikonostasie. Ikonostas przez to, że jest ścianą oddzielającą od prezbiterium eksponuje tak samo fakt ZASŁANIANIA przez obraz rzeczywistości duchowej, jak i ODSŁANIANIA, ponieważ ikona jest oknem. Sam ikonostas jak widziałem w niektórych, na przykład bałkańskich wersjach, wypuszcza liście i gałęzie. Złote tło Ikony, symbolicznie oznaczające przecież niebo, w wersji ludowej, na przykład w ikonie karpackiej wypełniają liście i rytmiczne wzory. Te rytmy, liście i gałęzie to jest materia, ta którą widzimy i dotykamy, ta która jest naszym biologicznym życiem, i zarazem ta, która jest ludzkim instynktem poszukiwania piękna i instynktem poszukiwania świętości. Takim który każe przystroić sztucznymi kwiatkami kapliczkę na jakimś starszym podwórku w Warszawie. Przeciwstawienie materii  i ducha jest więc chyba w jakimś sensie fałszywym tropem: tylko w materii można spotkać ducha. Nie chciałbym instynktów zdobniczo-kwiatkowych odrzucać w imię jakichś idei i wartości - wręcz przeciwnie. Nie chciałbym malując zapominać o problemie zasłaniania dążąc na przykład do iluzji: wolę podkreślić podwójne znaczenie obrazu. Nie chciałbym w jakikolwiek sposób w obrazach wydzielać jako osobną dziedzinę "duchowości", chciałbym, by one wszystkie odnosiły się do całego człowieka.







Poczucie zagubienia w lesie może być nieprzyjemne, dopóki nie poczuję, że właściwie w każdym miejscu tego lasu jestem w domu - wtedy zagubienie jest zadomowieniem. Jak wyglądałby ten eksperyment na polu życia "duchowego"- czyli po prostu w skali bardziej totalnej? Chyba dokładnie nie wiem, ale taka możliwość wyraźnie jest zawarta w historii Wcielenia.









środa, 20 czerwca 2012

DRÓB I CZŁOWIEK

.


 


Po pierwsze ptaki uciekają. Drób o tyle jest dziwny, że nie ucieka, i można by go malować, nawet z natury ale trzeba by się zdobyć na zrobienie z siebie głupka. Pierwszy z tych obrazków to przepiękne kaczki profesora Tarasewicza - przytransportowane na akademię specjalnie by je malować. Bardzo mi się podobały i skupiłem się na tym że ładnie wyglądają - wyszło jakieś malarstwo barokowe. Jestem zadowolony z efektu, ale to raczej nie do końca mój obraz, tylko obraz akademicki. Dalsze obrazki to wrażenia z różnych wycieczek: wrażenie jakie zostawia spotkana kura czy kogut. Ważny robi się kształt i miejsce. Łażą po podwórkach nie mniej egzotyczne potwory, choć nie trzeba wcale ich podziwiać. Świadczą o obecności człowieka, ale nie są ludźmi. Są jakimś żywiołem podwórkowym, któremu ze zdziwieniem można się jednak przyglądać. Są zupełnie zwyczajne i całkiem symboliczne. Te są moje.







Takie cechy zachowują dla mnie również te, które nie  łączą się z żadnym osobnym wspomnieniem, ale wspomnieniem bardziej uogólnionym.




wtorek, 12 czerwca 2012

DOMINIKA I DZIECI




Jaś ma już dwa lata, a dzisiaj czwarte urodziny Heli. Wczoraj w pośpiechu wybraliśmy jakiś prezent, dzisiaj  zanim do końca się obudziłem, już go daliśmy. Szliśmy we trójkę do przedszkola, rozmawiając o najróżniejszych sprawach - już są duzi. Nie tak dużo zdążyłem namalować takich obrazków jak tu widać, nie tak może dużo nawet zrobiliśmy zdjęć, ani się obejrzeliśmy. Trudno jest zdążyć przeżyć coś tak dziwnego. Wszystko to uciekło, a jednak było wiele takich momentów kiedy czas się zatrzymał - właśnie też dzięki temu że naraz to wszystko tak bliskie i tak dziwne. Dlatego dzisiaj kilka obrazków (poniekąd) z Dominiką i dziećmi.






i jeszcze jeden - chyba jednak dwa lata temu z kawałkiem to było...