Tradycyjne wycinanki mazowieckie, czyli rozmaite, między innymi symetryczne, na przykład kwiatowe wzory z kolorowego papieru na białym tle robione były w dużych ilościach do połowy wieku dwudziestego, mniej intensywnie do lat siedemdziesiątych, a tylko przez nieliczne osoby dzisiaj. Nikt już chyba, (lub p r a w i e nikt) nie ozdabia na święto świeżo wybielonych ścian swego pokoju wyciętymi przez siebie wycinankami, więc z punktu widzenia badaczy tradycji ludowej wycinanka ludowa umarła. Sztuka ta, kontynuując dawne różnorodne wzory, rozkwitła z jednej strony wraz z upowszechnieniem kolorowego papieru, a z drugiej, wraz z poprawą sytuacji wielu osób na wsi wynikającej z uwłaszczenia. Ludzie na wsi przestali być niewolnikami swoich panów, co czasem przyczyniało się do poprawy ich sytuacji materialnej. Zmiany te pozwoliły powstawać tym formom kultury całkowicie wiejskiej, nie polegającej wcale na naśladowaniu miejskich wzorów. Dlaczego tradycja wycinanek zanikła? Wydaje mi się że chodzi o to, że wraz z możliwością przeniesienia się do miast, odczytywanej jako awans społeczny pojawiła się tendencja do zacierania wiejskiej tożsamości. Mieszkańcy wsi za czasów PRL mieli szanse zatrzeć klasowe różnice i zapomnieć o pozycji ludzi niższej kategorii. Mimo robotniczo - chłopskiej ideologii nie udało się jednak dowartościować wsi w jej kulturowych przejawach. PRL dążyła do nowoczesności, podczas gdy wieś mimo cepelii i zespołu Mazowsze pozostała wiochą. Jej tradycja pozostała w najlepszym razie siedliskiem pociesznego, protekcjonalnie traktowanego folkloru, a w gorszym przypadku - groźnego zabobonu. W ten sposób protekcjonalny stosunek edukowanego dworu do kultury ludowej został w dużym stopniu zachowany. Późniejszy kapitalizm nie poprawił tej sytuacji: liczne kanały telewizyjne nie promują raczej wiejskiego trybu życia, a młodzież doskonale wie, że ze wsi należy się wyrwać, i swojego pochodzenia wstydzić. Słowo tradycja, podobnie jak słowo natura, pojawia się natomiast na puszkach piwa tworząc jakąś uproszczoną mitologię. Świadome odwołania do kultury wiejskiej pojawiają się głównie w postaci swojskiego jadła przy drodze szybkiego ruchu. Wygląda również na to, że sporo osób zorientowało się dzisiaj, że tradycja wycinanek ma w sobie ogromny potencjał. Jest to potencjał identyfikacyjny, pozwalający skojarzyć region z lokalnym wzorem, dający się wykorzystać na przykład przy okazji piłki nożnej. Nie jest to jednak identyfikacja z kulturą ludową, choć być może takie odwołania mogłyby w jakimś stopniu naruszyć monopol kultury post - szlacheckiej w Polsce. Jest to potencjał handlowy pozwalający sprzedać pamiątkę, ozdobić coś nagle modnym wzorkiem. Dzieje się to jednak bez jakiegokolwiek związku z tradycją. Wzór jest wypreparowanym i powielanym elementem czegoś, co już chyba nie jest żywe, bo nas w ogóle nie interesuje, o czym wielu ludzi jeszcze niedawno chciało zapomnieć. Wycinanki mają jednak również potencjał artystyczny. Niosą przecież w sobie wielki ładunek rozwiązań łączących prostą graficzność z nieco zapomnianą wrażliwością, opartą przecież na osobistym przeżyciu, a nie na masowej produkcji. Podstawowa wartość polega chyba właśnie na tym, ze były robione po to, by ozdobić na święto własny dom, a nie po to by je komuś sprzedawać. Były tak robione, by mogły się człowiekowi naprawdę przydać, a nie tak, by olśnić tylko w pierwszym momencie. Były zatem wypróbowane przez czas. Ewoluowały jednocześnie szybko, bo każda z artystek, wprowadzała do regionalnego zbioru wzorów coś własnego, jakąś własną interpretację, wariację, mutację. Mnie interesuje to, czy da się podłączyć się do tego strumienia kultury nie jako ktoś, kto tworzy motywy a la ludowe, manipulując martwymi strukturami, ale który w jakiś sposób kontynuuje tradycję, która pozostaje czymś żywym. Mam nadzieję że byłoby to możliwe, bo mam przeczucie, że historyczność sztuki jest jej cechą nieco przereklamowaną przez dzisiejszą rutynę edukacyjną: zamiast uczyć się w szkołach o prądach, które pojawiały się i znikały dając miejsce kolejnym, bardziej nowoczesny o zupełnie innej nazwie, można by się przecież uczyć o tym, jak pod inną nazwą i w innych warunkach kontynuowane były pewne rozwiązania i myśli, lub o tym, jak niezależnie od siebie podobne elementy pojawiły się w różnych kulturach. Podobne nieco wycinanki jak na Mazowszu tworzono na przykład zupełnie niezależnie w Meksyku, a wycinanka mazowiecka czerpała wzory również z wycinanki żydowskiej. Możliwe są zatem i analogie, i kontynuacje form w różnych nawet kulturach. Sama forma, jako abstrakcyjna, czasem wydaje się w jakimś stopniu niezależna od kultury i od materiału z którego powstaje: tak można myśleć również o zapożyczeniach: nie do końca ważne jakie święto, jaka tradycja za tym stała, gdy uderza kogoś wewnętrzna spójność i siła abstrakcyjnego kształtu. Można przechadzać się przecież po muzeach etnograficznych podziwiając dzieła sztuki z zupełnie egzotycznych kultur bez jakiejkolwiek ich znajomości. Z drugiej strony taki wzór, garnek czy wycinanka stanowią zapis myśli i ruchu człowieka, tego co widział, i do czego tęsknił, celu, nawet nie zwerbalizowanego, który sobie stawiał. Wycinanki wycinane w przestrzeni komputerowej, funkcjonujące w środowisku masowego handlu ewoluują inaczej, bo inne czynniki kształtują wrażliwość człowieka. Kultura w której żyjemy jest pewnie pod tym względem bardziej różna od kultury meksykańskiej, mazowieckiej - wiejskiej, i mazowieckiej - żydowskiej, niż te kultury między sobą. Więc jeśli kontynuacja w takiej sytuacji jest w ogóle możliwa, to nie jest prawdopodobnie ważne literalne podobieństwo, ale zachowanie czegoś z ducha tej sztuki. Tutaj efekty nieśmiałych prób sprzed czterech lat z motywem troszkę bardziej łowickim (na dole), i troszkę bardziej kurpiowskim (na górze). Wbrew tradycji umieściłem je na czarnym tle, bo były częścią książeczki, jaką zrobiłem dla moich dzieci. Chodziło o wykorzystanie tych aspektów motywu wycinanki, które mogłyby być podziwiane nawet przez niemowlęta: najbardziej podstawowych efektów wizualnych, takich jak kontrast i symetria. Służyły z powodzeniem przez kilka lat, więc jako w ten sposób wypróbowane mogę je tu w miarę spokojnie zaprezentować.
wtorek, 28 sierpnia 2012
WYCINANKA, TRADYCJA I DZIECI
Tradycyjne wycinanki mazowieckie, czyli rozmaite, między innymi symetryczne, na przykład kwiatowe wzory z kolorowego papieru na białym tle robione były w dużych ilościach do połowy wieku dwudziestego, mniej intensywnie do lat siedemdziesiątych, a tylko przez nieliczne osoby dzisiaj. Nikt już chyba, (lub p r a w i e nikt) nie ozdabia na święto świeżo wybielonych ścian swego pokoju wyciętymi przez siebie wycinankami, więc z punktu widzenia badaczy tradycji ludowej wycinanka ludowa umarła. Sztuka ta, kontynuując dawne różnorodne wzory, rozkwitła z jednej strony wraz z upowszechnieniem kolorowego papieru, a z drugiej, wraz z poprawą sytuacji wielu osób na wsi wynikającej z uwłaszczenia. Ludzie na wsi przestali być niewolnikami swoich panów, co czasem przyczyniało się do poprawy ich sytuacji materialnej. Zmiany te pozwoliły powstawać tym formom kultury całkowicie wiejskiej, nie polegającej wcale na naśladowaniu miejskich wzorów. Dlaczego tradycja wycinanek zanikła? Wydaje mi się że chodzi o to, że wraz z możliwością przeniesienia się do miast, odczytywanej jako awans społeczny pojawiła się tendencja do zacierania wiejskiej tożsamości. Mieszkańcy wsi za czasów PRL mieli szanse zatrzeć klasowe różnice i zapomnieć o pozycji ludzi niższej kategorii. Mimo robotniczo - chłopskiej ideologii nie udało się jednak dowartościować wsi w jej kulturowych przejawach. PRL dążyła do nowoczesności, podczas gdy wieś mimo cepelii i zespołu Mazowsze pozostała wiochą. Jej tradycja pozostała w najlepszym razie siedliskiem pociesznego, protekcjonalnie traktowanego folkloru, a w gorszym przypadku - groźnego zabobonu. W ten sposób protekcjonalny stosunek edukowanego dworu do kultury ludowej został w dużym stopniu zachowany. Późniejszy kapitalizm nie poprawił tej sytuacji: liczne kanały telewizyjne nie promują raczej wiejskiego trybu życia, a młodzież doskonale wie, że ze wsi należy się wyrwać, i swojego pochodzenia wstydzić. Słowo tradycja, podobnie jak słowo natura, pojawia się natomiast na puszkach piwa tworząc jakąś uproszczoną mitologię. Świadome odwołania do kultury wiejskiej pojawiają się głównie w postaci swojskiego jadła przy drodze szybkiego ruchu. Wygląda również na to, że sporo osób zorientowało się dzisiaj, że tradycja wycinanek ma w sobie ogromny potencjał. Jest to potencjał identyfikacyjny, pozwalający skojarzyć region z lokalnym wzorem, dający się wykorzystać na przykład przy okazji piłki nożnej. Nie jest to jednak identyfikacja z kulturą ludową, choć być może takie odwołania mogłyby w jakimś stopniu naruszyć monopol kultury post - szlacheckiej w Polsce. Jest to potencjał handlowy pozwalający sprzedać pamiątkę, ozdobić coś nagle modnym wzorkiem. Dzieje się to jednak bez jakiegokolwiek związku z tradycją. Wzór jest wypreparowanym i powielanym elementem czegoś, co już chyba nie jest żywe, bo nas w ogóle nie interesuje, o czym wielu ludzi jeszcze niedawno chciało zapomnieć. Wycinanki mają jednak również potencjał artystyczny. Niosą przecież w sobie wielki ładunek rozwiązań łączących prostą graficzność z nieco zapomnianą wrażliwością, opartą przecież na osobistym przeżyciu, a nie na masowej produkcji. Podstawowa wartość polega chyba właśnie na tym, ze były robione po to, by ozdobić na święto własny dom, a nie po to by je komuś sprzedawać. Były tak robione, by mogły się człowiekowi naprawdę przydać, a nie tak, by olśnić tylko w pierwszym momencie. Były zatem wypróbowane przez czas. Ewoluowały jednocześnie szybko, bo każda z artystek, wprowadzała do regionalnego zbioru wzorów coś własnego, jakąś własną interpretację, wariację, mutację. Mnie interesuje to, czy da się podłączyć się do tego strumienia kultury nie jako ktoś, kto tworzy motywy a la ludowe, manipulując martwymi strukturami, ale który w jakiś sposób kontynuuje tradycję, która pozostaje czymś żywym. Mam nadzieję że byłoby to możliwe, bo mam przeczucie, że historyczność sztuki jest jej cechą nieco przereklamowaną przez dzisiejszą rutynę edukacyjną: zamiast uczyć się w szkołach o prądach, które pojawiały się i znikały dając miejsce kolejnym, bardziej nowoczesny o zupełnie innej nazwie, można by się przecież uczyć o tym, jak pod inną nazwą i w innych warunkach kontynuowane były pewne rozwiązania i myśli, lub o tym, jak niezależnie od siebie podobne elementy pojawiły się w różnych kulturach. Podobne nieco wycinanki jak na Mazowszu tworzono na przykład zupełnie niezależnie w Meksyku, a wycinanka mazowiecka czerpała wzory również z wycinanki żydowskiej. Możliwe są zatem i analogie, i kontynuacje form w różnych nawet kulturach. Sama forma, jako abstrakcyjna, czasem wydaje się w jakimś stopniu niezależna od kultury i od materiału z którego powstaje: tak można myśleć również o zapożyczeniach: nie do końca ważne jakie święto, jaka tradycja za tym stała, gdy uderza kogoś wewnętrzna spójność i siła abstrakcyjnego kształtu. Można przechadzać się przecież po muzeach etnograficznych podziwiając dzieła sztuki z zupełnie egzotycznych kultur bez jakiejkolwiek ich znajomości. Z drugiej strony taki wzór, garnek czy wycinanka stanowią zapis myśli i ruchu człowieka, tego co widział, i do czego tęsknił, celu, nawet nie zwerbalizowanego, który sobie stawiał. Wycinanki wycinane w przestrzeni komputerowej, funkcjonujące w środowisku masowego handlu ewoluują inaczej, bo inne czynniki kształtują wrażliwość człowieka. Kultura w której żyjemy jest pewnie pod tym względem bardziej różna od kultury meksykańskiej, mazowieckiej - wiejskiej, i mazowieckiej - żydowskiej, niż te kultury między sobą. Więc jeśli kontynuacja w takiej sytuacji jest w ogóle możliwa, to nie jest prawdopodobnie ważne literalne podobieństwo, ale zachowanie czegoś z ducha tej sztuki. Tutaj efekty nieśmiałych prób sprzed czterech lat z motywem troszkę bardziej łowickim (na dole), i troszkę bardziej kurpiowskim (na górze). Wbrew tradycji umieściłem je na czarnym tle, bo były częścią książeczki, jaką zrobiłem dla moich dzieci. Chodziło o wykorzystanie tych aspektów motywu wycinanki, które mogłyby być podziwiane nawet przez niemowlęta: najbardziej podstawowych efektów wizualnych, takich jak kontrast i symetria. Służyły z powodzeniem przez kilka lat, więc jako w ten sposób wypróbowane mogę je tu w miarę spokojnie zaprezentować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz